Przejdź do treści

Subaru Outback – historia uterenowionego kombi

Mikołaj Adamczuk
Dziennikarz motoryzacyjny

Czy istnieje samochód, który świetnie nadaje się… do wszystkiego? Zdania mogą być podzielone, ale Subaru Outback od niemal 30 lat stanowi jedną z odpowiedzi. Sprawdź, jak zmieniał się na przestrzeni lat i co oferuje jego najnowsza odsłona.

Outback – oto słowo, które niektórym kojarzy się z… kangurami. Tak nazywa się bowiem półpustynne, niezamieszkane tereny w Australii. Sucha ziemia, pędzące z rzadka pociągi drogowe, czyli niezwykle długie zestawy z naczepami, zardzewiałe znaki drogowe, pył, no i właśnie kangury. To typowe obrazki z tego najmniejszego kontynentu. Czuć tam klimat przygody. Do jazdy tam przydałby się tylko odpowiedni samochód, który powinien być wygodny i wytrzymały, nie zaszkodzi też zwiększony prześwit. Wygląda na to, że znamy takie auto.

Zobacz więcej: Lista dealerów Subaru w Polsce | Samochody Subaru dostępne od ręki

Tak, to Subaru Outback

Ten model otrzymał nazwę właśnie na cześć australijskiego pustkowia. Zrobił jednak karierę również poza krainą, w której podobno chodzi się do góry nogami. Po raz pierwszy o takim modelu – wtedy nazywanym jeszcze Subaru Legacy Outback – mogliśmy usłyszeć w roku 1994. Zaczęło się skromnie, czyli od plastikowych nakładek na zderzaki Legacy kombi drugiej generacji. Rok później Outback stał się tym, czym jest do dziś – wszechstronnym kombi z dużym prześwitem, który urósł do imponujących 21,3 centymetrów.

Poprawienie możliwości Legacy na gorszych drogach i w lekkim terenie sprawiło, że coraz popularniejsze wtedy (zwłaszcza na rynku amerykańskim) SUV-y w rodzaju Forda Explorera czy Jeepa Cherokee wpadły w kłopoty. Nie jest tajemnicą, że to właśnie oddział Subaru w USA nalegał na japońską centralę, by stworzyła tego typu samochód. Całe szczęście, że Japończycy się zgodzili. „Outback uratował naszą firmę” – komentował potem Tim Mahoney, starszy wiceprezes Subaru of America.

Z pewnością pomogła w tym udana kampania reklamowa z udziałem Paula Hogana, australijskiego aktora znanego z roli w serii filmów Krokodyl Dundee. Spot – w którym prowadzony przez gwiazdora Outback ucieka przed Fordem Explorerem, popisując się swoją dynamiką, a na ekranie wyświetlają się liczby dotyczące np. zużycia paliwa (również i w tym porównaniu Subaru oczywiście bryluje na tle SUV-a) – zrobił karierę. Dziś jest interesującym świadectwem tamtej epoki w marketingu. Jednak telewizyjny klip to nie wszystko.

Jaka była i jest nadal tajemnica sukcesu Outbacka? Subaru miało już, jak doskonale wiemy, wieloletnie doświadczenie w budowaniu modeli ze skutecznym napędem na wszystkie koła. Takie modele, jak Brat czy Leone świetnie radziły sobie także w sytuacjach, w których klasyczne osobówki nie dawały rady. Jednak to Outback wzniósł na nowy poziom pojęcie uniwersalności. Łączył w sobie zalety zwykłego kombi (przestronne wnętrze, duży bagażnik, pewne prowadzenie – zapewnione m.in. przez silnik typu bokser z nisko położonym środkiem ciężkości), zalety auta klasy średniej (wygoda, dobre wyciszenie, bogate wyposażenie) z plusami uterenowionego wozu (spory prześwit, świetny napęd). Jednak bez wad typowej terenówki, takich jak oporne właściwości aerodynamiczne, duże spalanie czy kiepskie prowadzenie na asfalcie. Przepis na ten „miks” zachowano do dziś.

Warto dodać tu jeszcze dwie ciekawostki: po pierwsze w 1984 roku, przed Legacy, w odmiany Outback doczekała się także Impreza. Na rynku japońskim była oferowana nawet wersja o nazwie Gravel Express z masywnym zderzakiem z przodu i kołem zapasowym na tylnej klapie. Dziś jest to poszukiwany youngtimer, równie ciekawy co kontrowersyjny. Po drugie, od 1997 roku, na wybranych rynkach, oferowano Outbacka w wersji sedan. Ta nietypowa i niszowa koncepcja przekonała do siebie kierowców. Podniesiony sedan był oferowany przez dwie kolejne generacje. Wygląda… nietypowo. Jego zakup to świetny sposób, by się wyróżnić, ale nie tylko – są osoby, które potrzebują dodatkowych centymetrów prześwitu, ale nie przepadają za kombi.

Druga generacja Outbacka zadebiutowała w 2000 roku

Outback uzyskał wtedy „niepodległość” – stał się osobnym modelem, już bez słowa Legacy w nazwie. Był dłuższy i szerszy od poprzednika, a w gamie silników po raz pierwszy można było znaleźć sześciocylindrową jednostkę. Trzylitrowe H6 wytwarzało ponad 200 KM.

Outback numer trzy przez wielu uznawany jest za najlepiej wyglądającą generację w historii modelu. Do dziś nietrudno spotkać takie Subaru, zarówno w Polsce, jak i w Australii czy w Stanach Zjednoczonych. Moc wersji H6 wzrosła tu aż do 245 KM. W USA model był dostępny także z doładowaną jednostką 2.5T (250 KM), po raz pierwszy oferowano go także z silnikiem Diesla. W Wielkiej Brytanii słynne pismo „Top Gear” w 2007 roku uznało Outbacka III za samochód roku.

Czwarta generacja Outbacka, zaprezentowana w 2009 roku, czyli na 15-lecie modelu, nie miała już motoru z turbo, za to wersja sześciocylindrowa otrzymała pojemność 3.6 i aż 260 KM. Po raz kolejny Subaru urosło. Tym razem mówiliśmy o naprawdę pojemnym rodzinnym samochodzie. Outback zyskał nawet nieco zalet… minivana. Pod wieloma względami ta odsłona stanowiła rewolucję. Zupełnie inny design, rezygnacja z bezramkowych szyb (we wnętrzu zrobiło się ciszej), inna konstrukcja kokpitu – czwarta generacja wzbudzała kontrowersję i wielu „purystów Subaru” początkowo na nią narzekało. Przejażdżka często rozwiewała obawy, a samochód otrzymał dużo prestiżowych nagród.

Piąty Outback pojawił się w 2014 roku i pozwolił temu modelowi na wielki awans pod względem technologii i komfortu. Stylistyka w stosunku do poprzednika zyskała nieco lekkości i zbierała już niemal wyłącznie pozytywne opinie. Outback V wyglądał na zwarty samochód, jednocześnie ponownie urósł, był dłuższy i przestronniejszy od wszystkich poprzedników. Samochód stał się bardziej opływowy, sztywniejszy, a kierowcę wspomagał system EyeSight, poprawiający zarówno bezpieczeństwo, jak i sprawiający, że nawet długa podróż nie była męcząca.

Obecną generację znamy od 2020 roku

To najbezpieczniejszy i najnowocześniejszy Outback w liczącej trzy dekady historii modelu. Listę zalet można mnożyć bez końca: jest wygodny (ma naprawdę świetne fotele z regulacją długości siedziska), otrzymał zaawansowane systemy wspomagania kierowcy (aktywny tempomat działa rewelacyjnie płynnie), a nowa generacja systemu EyeSight „widzi” również to, czego nie dostrzeże kierowca. Dodajmy do tego przepastny bagażnik i bardzo przestronną tylną kanapę.

Najważniejsze jest jednak to, że Outback wciąż… jest Outbackiem. Dziś nie kręci się już takich reklam, jak ta z Paulem Hoganem, pewne rzeczy pozostały jednak niezmienne). Podniesione Subaru nadal ma sporo zalet. Wciąż jest autem, które potrafi dać mnóstwo radości kierowcy. Wyważenie, precyzja układu kierowniczego, relatywnie nisko położony środek ciężkości – o tym najlepiej przekonać się samemu. I nadal świetnie łączy „terenowe” zalety z plusami kombi.

Jeśli nie lubisz SUV-ów, uterenowione kombi może okazać się autem dla Ciebie. Niezależnie od tego, czy potrzebujesz samochodu do jazdy po naprawdę kiepskich drogach (mogą być i na australijskim outbacku…), czy po prostu chcesz czuć się pewnie zarówno w mieście (krawężniki potrafią być bardzo wysokie, a dziury po wiosennych roztopach bezlitosne), jak i na górskich podjazdach i serpentynach – Outback sprawdzi się wszędzie.

Nie musisz iść tu na żadne kompromisy. Samochód radzi sobie zarówno w lekkim terenie i na autostradzie. Tak było 30 lat temu, tak jest i teraz. Jego kierowcy zyskali jeszcze jedną zaletę. W Outbacku można wyróżnić się z tłumu SUV-ów. Wcale nie trzeba górować nad nimi wysokością nadwozia, by zwrócić na siebie uwagę. W końcu Subaru zawsze przyciągało indywidualistów.

Zobacz nowe modele:
Subaru Crosstrek | Subaru Forester | Subaru Outback | Subaru Solterra